Jesteś tu:
>
>
>
Słodkiego, zdrowego życia
Słodkiego, zdrowego życia
Redakcja
Rozmowa z panią Anną, 54-letnią chorą na cukrzycę, dyrektorem działu jednej z instytucji finansowych.

Redakcja:
Dziękujemy Pani, że zgodziła się z nami porozmawiać. Proszę opowiedzieć kiedy i w jakich okolicznościach rozpoznano u Pani cukrzycę?

Pani Anna:
Cukrzycę rozpoznano u mnie nieco ponad 5 lat temu. Zacznę jednak od tego, że odkąd pamiętam, zawsze byłam otyła. Przyzwyczaiłam się do tego i uważałam otyłość za stan zupełnie naturalny. Przed około 10 laty, podczas badań kontrolnych dowiedziałam się, że mam nadciśnienie tętnicze. Dostałam leki, które systematycznie przyjmowałam, od czasu do czasu mierzyłam ciśnienie i wydawało mi się, że jestem całkowicie zdrowa. 5 lat temu, pamiętam dokładnie, że była wiosna i wreszcie zrobiło się ciepło, zauważyłam na skórze twarzy i pleców czyraki. Początkowo leczyłam je sposobami domowymi, ale nie przynosiło to żadnych efektów. Więc poszłam do lekarza, który od razu zlecił oznaczenie cukru we krwi. Wtedy rozpoznano cukrzycę.

Redakcja:
Czy zaskoczyła Panią taka diagnoza?

Pani Anna:
Gorzej. To był dla mnie koniec świata! Dowiedziałam się, że na cukrzycę choruje się przez całe życie i że nie można się z niej wyleczyć. Byłam kompletnie załamana.

Redakcja:
I co stało się później?
Pani Anna: Lekarz przepisał mi kolejne tabletki do łykania, zalecił też stosowanie diety i badanie stężenia glukozy we krwi. Na początku nic nie wiedziałam o cukrzycy. Przez pierwsze miesiące próbowałam bagatelizować problem, tak jak to robiłam z otyłością i nadciśnieniem. Zmiany na skórze wygoiły się, czułam się dobrze. Tak właściwie nic mi nie dolegało i przez pewien czas wydawało mi się, że znowu jestem zdrowa.
Redakcja: Czy wtedy nastąpił jakiś przełomowy moment w Pani życiu?
Pani Anna: Może nie moment, ale po pewnym czasie, kiedy zdobyłam informacje o cukrzycy i poukładałam je sobie, dotarło do mnie, że cukrzyca to jednak choroba.
Redakcja: Co to znaczy „choroba”?

Pani Anna:
To znaczy, że uświadomiłam sobie, że cukrzyca jest stanem, który wymaga ciągłego, systematycznego leczenia. Dowiedziałam się o ostrych i przewlekłych powikłaniach i, prawdę powiedziawszy, po raz pierwszy w życiu przestraszyłam się kalectwa. Zrozumiałam, że to ode mnie zależy czy oślepnę, czy obetną mi nogę, czy dostanę zawału itp. Brzmi to przerażająco, ale tak to odczułam. Wtedy pojęłam, chociaż jest to może banalne, że moje zdrowie znajduje się w moich rękach.

Redakcja:
Jak wtedy zmieniło się Pani życie?

Pani Anna:
Po pierwsze, bardzo dokładnie wypisałam sobie wszystkie działania, jakie mogę podjąć, aby stężenie glukozy utrzymywało się na poziomie najbliższym prawidłowego. Po drugie zrobiłam listę wszystkich badań, które muszę systematycznie przeprowadzać, by jak najwcześniej wykryć ewentualne powikłania. Najbardziej przeraziła mnie myśl, że jak nie będę dobrze się leczyć, to za kilka lat będę musiała wstrzykiwać sobie insulinę. Bo ja mam cukrzycę typu 2, którą najpierw leczy się tabletkami. Czas rozpoczęcia leczenia insuliną zależy od skuteczności leczenia w początkowym okresie choroby. Zaczęłam działać, dotarło do mnie, że kluczem do leczenia cukrzycy jest schudnięcie. Proszę mi wierzyć, nie było mi łatwo, ale zawzięłam się i przez rok schudłam około 15 kg. Jeszcze trudniejsze było późniejsze utrzymanie wagi, ale cukrzyca uświadomiła mi, że jak będę zdrowo żyć, to rzeczywiście będę mieć tego zdrowia więcej. Po tym sukcesie pomyślałam sobie, że pójdę za ciosem. Poza dietą, zapisałam się do klubu tańca. Ta forma aktywności fizycznej daje mi wiele radości, a ponadto wpływa bardzo korzystnie na poziom cholesterolu i ogólnie na kondycję.

Redakcja:
Wynika z tego, że paradoksalnie rozpoznanie choroby poprawiło Pani samopoczucie?
Pani Anna: Cukrzyca nauczyła mnie systematycznego, zdyscyplinowanego życia. Efekty przyszły szybciej niż się spodziewałam. Dotychczas nie byłam nigdy w szpitalu z powodu cukrzycy, pracuję aktywnie zawodowo, nawet awansowałam, nauczyłam się podejmować i realizować niełatwe decyzje, nabrałam dystansu do siebie i świata. Tak, mogę szczerze powiedzieć, że wbrew pozorom cukrzyca nauczyła mnie optymizmu i wiary we własne możliwości. Myślę, że gdyby nie rozpoznanie tej choroby nadal byłabym grubą kobietą w średnim wieku, patrzącą obojętnie na świat i życie.

Redakcja:
Przyznam, że Pani optymizm zaskoczył mnie nieco, spodziewałam się raczej narzekania na chorobę.

Pani Anna:
Nie proszę Pani, jest tyle strasznych chorób, a z cukrzycą można, i trzeba się zaprzyjaźnić. Życzę wszystkim chorym, by im udało się tak, jak mnie.

Redakcja:
Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.

diabeTECH
Nota prawnaPolityka prywatnościRedakcja serwisuKontakt z redakcjąMapa serwisuZgłoś uwagi