Pierwsza diagnoza cukrzycy
Ludzi chorych na cukrzycę jest wokół nas więcej, niż nam się wydaje. Szacuje się, że obecnie w Polsce choruje na nią około dwóch milionów osób. To dużo. Nie wszyscy jednak mówią głośno o swoich przypadłościach. Jedni robią to z wrodzonej dyskrecji. Inn są tak zażenowani faktem, że są chorzy, że wolą tę informację zachować dla siebie. Choroba nie jest wszak przyjemnością, którą należałoby się dzielić z innymi. Dlaczego? Bo choroba może, w pewnym stopniu, wykluczać z życia społecznego lub utrudniać kontakty towarzyskie. Wymaga bowiem bezwzględnego dostosowania się do godzin zabiegów, przyjmowania leków, interwencji pielęgniarskich czy diety.
Pierwsza diagnoza cukrzycy stanowi najczęściej szok: dla rodziców, jeśli dotyczy dziecka, lub dla samego chorego, jeśli dotyczy osoby dorosłej.
Myślę, że nigdy dosyć przypominania, jakie objawy mogą świadczyć o cukrzycy. Należą do nich między innymi ciągłe zmęczenie, wzmożone i nieustające pragnienie, trudnogojące się nawet najdrobniejsze skaleczenia oraz częste wizyty w toalecie. Naturalnie mogą to być przyczyny także innych schorzeń, więc ostrożność nakazuje zgłosić się z nimi do lekarza rodzinnego lub bezpośrednio do diabetologa. Lekarz zleci badania krwi, a w wywiadzie zapyta o nawyki żywieniowe, ruch, ewentualne dotychczasowe leczenie, obejrzy skórę, zęby, zbada wzrok, zmierzy ciśnienie krwi i zada wiele dodatkowych pytań w zależności od ogólnego stanu zdrowie pacjenta.
Diagnoza cukrzycy wiąże się z natychmiastową koniecznością wprowadzenia zmian w dotychczasowym trybie życia. Niezbędne będzie ustalenie metody leczenia, modyfikacja diety, zadbanie o regularny ruch. Każdy człowiek jest w dużym stopniu rutyniarzem. Przyzwyczajamy się do wybranego stylu życia, mamy nawyki żywieniowe, chodzimy na spacery albo i nie, lubimy czasem wypić kieliszek wina czy zapalić papierosa. Nie zatruwamy sobie każdej chwili zastanawianiem się nad ewentualnymi tego konsekwencjami dla zdrowia. Przecież zawsze byliśmy zdrowi, silni, w niezłej formie. Wygodnie nam z naszymi przyzwyczajeniami. Nie potrzebujemy niczego zmieniać. Nie lubimy zmian.
I nagle pada wyrok: „Ma pan cukrzycę”.
Zmiany nie są mile widziane, a tymczasem trzeba je niezwłocznie wprowadzić. Na szczęście nie jesteśmy sami – lekarz diabetolog poprowadzi na początku za rękę, wytłumaczy, nauczy korzystania z glukometru, objaśni znaczenie codziennych pomiarów glukozy we krwi, da pierwsze wskazówki dotyczące nowej diety, uczuli na dbanie o stopy, zaleci regularny wysiłek fizyczny i da wiele innych rad. Początkowo jest dość dużo zamieszania i nie ma czasu na refleksje. Tak czy inaczej, bez względu na życzliwość otoczenia, pacjent musi zmierzyć się z nieoczekiwaną diagnozą sam. Pomału zacznie do niego docierać, że tak już będzie zawsze. Bo cukrzycy niestety nie da się wyleczyć.
Reakcje pacjentów na wiadomość o cukrzycy są bardzo różne. Najczęściej jest to szok, stres i niedowierzanie. Pacjenci stają się nerwowi, mają trudności z koncentracją, trudno im zebrać myśli, są przerażeni, pocą się. I zaczynają się pytania: Jak to się mogło stać? Przecież nie słodzę aż tak dużo. Nie mam nadwagi. Nikt w rodzinie nie miał cukrzycy. Proszę powtórzyć analizy; to na pewno jest pomyłka. Mam wysoki cukier? – to pewnie dlatego, że wczoraj zjadłem spory kawałek tortu.
Każdy z nas kiedyś słyszał o najgorszych z możliwych komplikacjach cukrzycy. Po poznaniu diagnozy pacjenci panikują ze strachu przed przerażającą perspektywą. Dlatego tak wiele zależy od delikatności personelu medycznego. Z cukrzycą można żyć, nawet całkiem wygodnie. Można uprawiać ulubione sporty, zjeść ciastko z kremem, mieć dzieci. Pacjenci nierzadko są traktowani bardzo standardowo: dostają kilka broszurek do przeczytania, recepty, strzykawki, zaproszenie na wykład o cukrzycy i mają stawiać się regularnie w poradni na kontrolne badania. Mogą czuć się zastraszeni takim podejściem. Dlatego niech nikt z NOWYCH diabetyków nie zapomina, że pacjent ma pełne prawo do zadawania pytań i domagać się wyjaśnień na temat swego stanu, aby mógł zorganizować sobie nowe życie w sposób wygodny i funkcjonalny. Dla jednych problemem będzie ruch, bo nie lubią wysiłku fizycznego i od dawna mają problemy z nadciśnieniem. Dla innych torturą będzie widok każdego ciastka przeliczanego na kalorie i dawki insuliny. Jeszcze inni zawsze bali się zastrzyków, więc nie wyobrażają sobie kłucia kilka razy dziennie. Każdy pacjent jest inny. W dobie Internetu dostęp do informacji jest praktycznie nieograniczony. Należy wymieniać się doświadczeniami z „kolegami niedoli” podczas spotkań w przychodniach, czytać blogi tematyczne, a przede wszystkim nie zamykać się w sobie. Nie izolować. Zaakceptowanie choroby i przyzwyczajenie się do nowego stanu wymaga czasu. Reguły są proste, a możliwości adaptacyjne człowieka – nieogranczone. Nie można dać się zastraszyć, trzeba zachować zdrowy rozsądek i, przede wszystkim, myśleć pozytywnie.
Z CUKRZYCĄ DA SIĘ ŻYĆ!