Nie od razu Kraków zbudowano: integracja środowiska pielęgniarskiego i lekarskiego. Sympozjum Pielęgniarek, Położnych i Dietetyków. XIII Zjazd Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego
Rozmowa z mgr Alicją Szewczyk, przewodniczącą Polskiej Federacji Edukacji w
Diabetologii (PFED), członkinią Komitetu Organizacyjnego XIII Zjazdu Polskiego
Towarzystwa Diabetologicznego (PTD)
Upływa pierwszy dzień obrad zjazdu PTD. Po raz pierwszy w jego ramach
odbywa się Sympozjum Pielęgniarek, Położnych i Dietetyków. Czy to lekarze
chcieli integrować się z pielęgniarkami czy może pielęgniarki wprosiły się na
zjazd lekarzy?
Obustronne rozmowy doprowadziły do tego, że nie tylko lekarze, ale również
inne zawody medyczne, które tworzą zespoły interdyscyplinarne, obradują dziś na
zjeździe. Myślę, że zarówno my, pielęgniarki, jak i „strona lekarska” przyjęły
ostateczną decyzję o naszym udziale w obradach z aprobatą. I nie chodzi tutaj o
to, czy któraś ze stron odniesie większe korzyści z tego spotkania. Wszyscy
mamy świadomość, że największe korzyści odniosą z niego chorzy na cukrzycę. I
pod tym względem jest to rzeczywiście przełomowe wydarzenie, jak sądzę, dla
całego środowiska zajmującego się na co dzień tą dziedziną medycyny.
Nasze „pielęgniarskie” sympozjum odbywa się w ramach zjazdu PTD, jednak
przygnębia mnie fakt, że nie możemy obradować z lekarzami w jednym miejscu,
mimo że nasza siedziba, Teatr Groteska, znajduje się parę kroków od części
lekarskiej, czyli Aditorium Maximum. Od początku było jednak wiadomo, że
rozwiązania logistyczne nie pozwolą na obradowanie w jednym miejscu. W
przyszłości bez wątpienia będziemy integrować nasze środowiska pod jednym
dachem.
Czy nie miała Pani obaw, że zorganizowanie dwóch kongresów w tym samym
czasie dla prawie trzech tysięcy uczestników może się nie udać?
Nie, wprost przeciwnie. Przyjeżdżałam tu do Krakowa na spotkania Komitetu
Organizacyjnego zjazdu i miałam poczucie, że profesor Małecki (przewodniczący
KO XIII Zjazdu PTD – przyp. red.) ma obawy odnośnie do tego, czy PFED podoła
tak wielkiemu wyzwaniu. Tymczasem stowarzyszenie, któremu przewodniczę od 2006
roku, zorganizowało kilka konferencji, w tym także międzynarodowych. Ze swojej
strony zapewniałam profesora, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby obrady
nie tylko się odbyły, ale były owocne.
Stowarzyszenie przyjęło zaproszenie do udziału i współorganizacji sympozjum
z radością. Mogły jednak zawieść pielęgniarki czy dietetycy i pod Wawel po
prostu nie chcieć przyjechać.
Zainteresowanie sympozjum przerosło nasze oczekiwania. Na liście
uczestników zarejestrowało się 500 pań pielęgniarek, ale odbieram także mnóstwo
telefonów od osób, które chciałyby tu być, a nie wystarczyło dla nich miejsc.
Można więc wyciągać już pierwsze pozjazdowe wnioski – zapotrzebowanie na
doszkalanie się pielęgniarek czy dietetyków jest większe niż mogliśmy je w
Krakowie zapewnić.
Czy dla pielęgniarek, położnych i dietetyków się zmieni coś od najbliższego
pozjazdowego poniedziałku? Czy pokłada Pani jakieś nadzieje w sympozjum?
Ze względu na to że cukrzyca to choroba przewlekła, na całe życie, praca z
pacjentem powinna opierać się na pracy zespołu, złożonego nie tylko z lekarza i
personelu pielęgniarskiego, ale także psychologa, dietetyka i rehabilitanta.
Taki zespół musi mówić jednym głosem: i lekarz, i dietetyk nie mogą bombardować
pacjenta sprzecznymi informacjami, bo wówczas chory nie czuje się bezpiecznie.
Zarówno lekarz, jak i pielęgniarka czy rehabilitant mają swoje kompetencje,
nie chodzi o to, abyśmy je sobie odbierali. Każdy z nas powinien realizować
swoje zadania, ale powinniśmy również ustalić choćby protokoły postępowania w
określonych przypadkach. Wtedy wraz z pacjentem wszyscy dążylibyśmy do jednego
określonego celu. Na razie mam wrażenie, że taka współpraca, jeżeli istnieje,
ma charakter przypadkowy.
Nie tylko według mnie najważniejsza jest komunikacja, dlatego też
obradujemy tutaj razem. Przed nami jednak dużo pracy, nie da się zmienić metod
pracy czy zaleceń jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wszyscy związani
z diabetologią mają przed sobą w tym zakresie wiele lat mozolnej i ciężkiej
pracy. Zaczynamy budować od podstaw. Z powodzeniem moglibyśmy korzystać z
doświadczeń choćby innych państw europejskich, gdzie takie zespoły działają z
powodzeniem. Ale to też wymaga czasu.
Moim marzeniem jest, aby jak najszybciej choćby tylko w najważniejszych
ośrodkach naszego kraju taka współpraca zespołowa nie tylko funkcjonowała, ale
znajdowała się na najwyższym poziomie.
Podczas pierwszego dnia sympozjum, na jednej z sesji dla dietetyków prof.
Longina Kłosiewicz-Latoszek zaprezentowała aktualne wytyczne dotyczące leczenia
cukrzycy. Trudno je wszystkie zapamiętać, nie mówiąc o obowiązujących
zakresach, wskaźnikach, czy tego co wolno, a czego nie. Jak pielęgniarka czy
dietetyk z tych wytycznych korzysta? Czy dysponuje materiałami, które ułatwiają
przełożenie tych skomplikowanych liczb na praktykę?
Nie otrzymujemy zaleceń w takiej formie, aby je można było je od razu przedstawić
pacjentowi, a wręcz zdobywamy je same. Chory na cukrzycę przeważnie nie jest w
stanie wyobrazić sobie, ile to jest 5000 mg soli. Nie wie, że sól znajduje się
w produktach kupionych, i że tą „ukrytą” sól także powinien wliczać do spożytej
w ciągu dnia. To zadaniem pielęgniarki albo dietetyka jest pokazanie
pacjentowi, ile soli może zjeść. Ale na razie materiały do edukacji pacjenta
przeważnie zdobywamy sami, najczęściej poprzez szkolenia, również te
organizowane przez PFED, konferencje, zjazdy czy podręczniki. Jednak pozostaje
to w naszej gestii, jak zawsze problem rozbija się o środki pieniężne. Nie
wszystkie placówki stać na finansowanie tego typu materiałów, nie mówiąc o
szkoleniach.
Jednak w bieżącym roku pojawiło się nowe, idealne rozwiązanie dla
pacjentów, które z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Do taryfikatora
zawodów medycznych wpisano zawód edukatora w cukrzycy i zatwierdzono nowy
ramowy kurs specjalistyczny dla pielęgniarek i położnych. Jego celem jest
przygotowanie właśnie tych dwóch grup zawodowych do prowadzenia i koordynacji
działań związanych z edukacją terapeutyczną, podwyższającą jakość życia osób
chorych na cukrzycę. Uważam, że ten krok umożliwi efektywniejszą współpracę z
pacjentem, a w przyszłości bezpośrednio przełoży się na zmniejszenie powikłań
cukrzycy. Co ważne, specjalizacja edukatora wpisuje się w misję pielęgniarki i
położnej, bo naszym zadaniem jest edukowanie pacjentów. Chorzy, nie tylko
dzieci, ale także dorośli cierpiący na cukrzycę, zwłaszcza w przypadku ostrych
powikłań, potrzebują wsparcia, a tymczasem brak wykwalifikowanego personelu to
wyklucza.
Dziękuję za rozmowę.